Znasz to uczucie, kiedy w niedzielny poranek wita Cię nie zapach kawy, tylko SMS od szefa? „Przyjdź dziś, jest awaria.” I nagle, zamiast planów na rosół u mamy, masz shift w robocie. Brzmi znajomo? Spokojnie – zaraz rozwiejemy wszelkie wątpliwości. Kiedy szef może Cię faktycznie zaciągnąć do pracy w dzień święty, a kiedy powinien obejrzeć się w lusterku prawa pracy – to wszystko wyjaśniam poniżej.
Jakie dni są ustawowo wolne?
Na wstępie uporządkujmy kalendarz, bo nie każdy dzień „wolny” z definicji musi być leniwy. W Polsce niedziela oraz 13 dni w roku to ustawowo wolne dni. Oto one:
- 1 stycznia – Nowy Rok,
- 6 stycznia – Trzech Króli,
- niedziela i poniedziałek wielkanocny,
- 1 maja – Święto Pracy,
- 3 maja – Święto Konstytucji,
- Zielone Świątki,
- Boże Ciało,
- 15 sierpnia – Wniebowzięcie NMP,
- 1 listopada – Wszystkich Świętych,
- 11 listopada – Święto Niepodległości,
- 25–26 grudnia – Boże Narodzenie.
W skrócie: jeśli nie jesteś strażakiem, lekarzem, piekarzem ani kierowcą autobusu – powinieneś wtedy odpoczywać, nie odbierać telefonów służbowych.
No dobrze, ale czy szef może jednak wezwać Cię do pracy?
Oficjalna odpowiedź brzmi: „nie, chyba że tak”. Serio. Kodeks pracy mówi jasno – art. 15110 pozwala pracować w niedziele i święta tylko w określonych przypadkach:
- gdy trzeba ratować ludzi lub mienie – pożary, powodzie, blackout w mieście
- jeśli firma działa w trybie ciągłym – np. elektrownia czy ciepłownia
- przy remontach, które nie mogą czekać – np. wyciek gazu (a nie zacieki w kuchni prezesa)
- w transporcie, gastronomii, hotelarstwie
- w służbie zdrowia, opiece społecznej, rolnictwie, kulturze, oświacie i turystyce
Jeśli Twoja branża nie mieści się w tej liście – szef powinien sobie darować robienie grafików na święta.
A co z handlem?
Oj, tu się dzieje. Od 2018 roku mamy zakaz handlu w większości niedziel i świąt. Ale oczywiście są wyjątki – bo Polska kocha wyjątki:
- stacje paliw i apteki
- kwiaciarnie, piekarnie, cukiernie, lodziarnie (w skrócie – słodycze rządzą)
- placówki na dworcach i lotniskach
- sklepy prowadzone przez właściciela osobiście (czytaj: właściciel stoi za ladą)
Więc jeśli jesteś sprzedawcą w osiedlowym markecie – masz prawo zapytać: czy właściciel sam pracuje, czy może gra w golfa, a Ty stoisz przy kasie?
Co, jeśli szef nalega, choć nie powinien?
Jeśli Twój zawód nie kwalifikuje się do wyjątków, a mimo to szef usilnie chce Cię zobaczyć w pracy – masz prawo odmówić. Bez poczucia winy i bez obaw o reprymendę.
Wymuszanie pracy w niedzielę czy święto bez podstawy prawnej to wykroczenie. Grozi za nie nawet 30 000 zł grzywny. W skrócie – to nie tylko niemoralne, ale i nieopłacalne.
A jeśli już pracujesz – co Ci się należy?
Zasada jest prosta – coś za coś:
- dzień wolny – do odbioru w ciągu 6 dni przed lub po (lub do końca okresu rozliczeniowego),
- dodatek 100% – jeśli dnia wolnego nie da się zapewnić.
Przykład z życia: Anka z obsługi klienta pracowała 10 godzin w święto. Szef nie zapisał nigdzie dnia wolnego. Co to oznacza?
- 8 godzin – należny dzień wolny (jeśli nie, płatne podwójnie),
- 2 godziny – nadgodziny z dodatkiem 100%.
Wniosek? Szef płaci – nie raz, a dwa razy. I nie z własnej kieszeni, a z kosztów pracodawcy.
Jak rozumieć „pracę w niedzielę”?
Kodeks pracy nie jest tu metafizyczny – podaje konkret:
- niedziela = od 6:00 w niedzielę do 6:00 w poniedziałek,
- święto = od 0:00 do 24:00.
Oczywiście firma może przyjąć inne widełki – o ile jasno je zapisze. „Bo tak” nie przejdzie.
Czy można mieć święty spokój w każdą niedzielę?
W wielu przypadkach – tak. Jeśli Twoja praca nie podpada pod żadne z wyjątków, nie powinieneś być wpisywany na grafik w niedziele. Dodatkowo:
- niepełnoletni nie mogą pracować w niedziele i święta,
- kobiety w ciąży mogą odmówić pracy w niedzielę (na podstawie zaświadczenia),
- każdemu pracownikowi przysługuje minimum jedna wolna niedziela w miesiącu.
I nie – „bo wszyscy inni pracują” to nie jest argument.
Praca w święto – co trzeba wiedzieć?
- Nie wolno planować pracy bez podstawy prawnej.
- Jeśli już pracujesz – musi być dzień wolny lub dodatek 100%.
- Pracodawca musi prowadzić ewidencję – brak to naruszenie.
- Nie wolno „na próbę” ani „na gębę” – musi być umowa.
A Ty masz prawo zapytać HR – to nie bunt, to świadomość swoich praw.
A co z umową zlecenia?
Ach, klasyk. Umowa zlecenia – czyli coś pomiędzy „jestem pracownikiem” a „jestem freelancerem bez urlopu”. W teorii Kodeks pracy Cię nie chroni, ale…
- masz prawo do odpoczynku,
- nie można wykorzystywać zleceń do obchodzenia etatu.
Jeśli codziennie pracujesz o tej samej porze, pod nadzorem i w jednym miejscu – gratulacje, masz etat, nawet jeśli na papierze zlecenie.
Czujesz, że coś tu śmierdzi?
Nie zamiataj pod dywan. Możesz:
- sprawdzić grafik – czy niedziele są zgodne z przepisami?
- zadać pytanie: na jakiej podstawie mam pracować w ten dzień?
- upomnieć się o dzień wolny lub dodatek,
- skonsultować się z działem kadr lub PIP,
- złożyć anonimowe zgłoszenie – nikt nie pozna Twojego nazwiska.
Twoje prawa nie są opcjonalne – są obowiązkowe. Nawet jeśli pracodawca widzi to inaczej.
Praca w niedzielę lub święto to wyjątek, nie reguła. A jeśli już, to z konkretną rekompensatą.
- dzień wolny do odebrania,
- lub dodatek 100%,
- a czasem – oba, jeśli przekroczysz 8 godzin.


Brak komentarzy