Stawiennictwo na rozprawę w sądzie jest obowiązkowe. Dotyczy to zarówno stron, jak też ich pełnomocników, świadków i biegłych sądowych. Rozprawy trafiające na wokandę odbywają się zazwyczaj w godzinach dopołudniowych. Jest to czas pracy większości urzędów, biur i innych instytucji handlowych lub usługowych.
Osoby wezwane na rozprawę muszą więc otrzymać od pracodawcy zwolnienie z wykonywania swoich obowiązków na czas rozprawy, dojazdu i drogi powrotnej. Ze względu na czas trwania rozprawy, a czasem również oczekiwania na korytarzu sądowym, zajmuje to zazwyczaj kilka godzin. Poniższy artykuł wyjaśni, jak w praktyce rozwiązuje się ten problem.
Co mówią przepisy odnośnie do usprawiedliwiania nieobecności w pracy?
Paragraf 6. i 7. Rozporządzenia Ministra Pracy i Polityki Socjalnej wprowadza w tym zakresie wiążące ustalenia. Wynika z nich, że pracodawca ma obowiązek zwolnić pracownika od pracy na czas niezbędny do stawienia się w sądzie. W przypadku stron lub świadków chodzi głównie o obecność na rozprawie. Natomiast biegli sądowi mogą również wykorzystać ten czas na przeprowadzenie badań, uczestnictwo w wizji lokalnej albo zapoznanie się z aktami sprawy. Dla biegłych wyznaczony jest limit 6 dni w roku.
Prawo prawem, ale co mówi Kodeks pracy i magiczne rozporządzenie?
Pamiętasz to uczucie, kiedy w skrzynce ląduje urzędowa koperta z napisem „Sąd Rejonowy”? I to wcale nie dlatego, że ktoś pomylił Cię z hollywoodzkim przestępcą, tylko zwyczajnie – zostałeś wezwany jako świadek. No i zonk – bo przecież Ty masz grafik w robocie wypchany po brzegi!
Spokojnie, ustawodawca pomyślał też o tym. Choć artykuł często cytuje rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Socjalnej z 15 maja 1996 r. (tak, to ten dokument, o którym nawet większość prawników zapomina), warto dodać wisienkę na torcie w postaci art. 298¹ Kodeksu pracy. To on daje zielone światło do stworzenia takich przepisów wykonawczych – czyli mówiąc po ludzku: bez niego, rozporządzenie by nie istniało.
Najważniejsze zdanie z rozporządzenia (i serio, warto je sobie gdzieś zanotować, choćby na lodówce):
„Pracodawca jest obowiązany zwolnić pracownika od pracy na czas niezbędny do stawienia się na wezwanie organu administracji rządowej, sądu, prokuratury, policji…” – czyli słowem: jak wołają, to idziesz. Nie z widzimisię, tylko z obowiązku.
To nie jest prośba – to prawniczy rozkaz z góry. A jeśli szef się krzywi? Cóż, niech sobie pokrzywi brwi w samotności.
Powiedz wcześniej, zanim znikniesz: obowiązek uprzedzenia szefa
Nie zostawiaj szefa w stylu „duch ghostingu” – serio, to nie randka z Tindera. Jeśli wpadnie do Ciebie wezwanie z sądu, powinieneś dać znać swojemu pracodawcy jak najszybciej. Nie ma tu sztywnego terminu – nikt nie każe Ci zgłaszać się 7 dni przed jak na lotnisku – ale chodzi o zdrowy rozsądek.
Wiesz, jak jest – każda firma działa jak domino. Jak Ty wypadniesz z grafiku bez uprzedzenia, to ktoś inny musi ogarnąć Twoje obowiązki. A wiadomo – szefowie nie lubią niespodzianek (chyba że to bonus na święta).
Więc: dostałeś pismo z sądu → pokazujesz szefowi → uzgadniacie, jak to rozegrać. Proste, uczciwe i bez dramatów.
A jeśli pójdziesz w stylu „nic nie mówię, jakoś się uda” – to niestety, sądowe wezwanie może Ci nie pomóc w usprawiedliwieniu nieobecności. Zwłaszcza jak nie pokażesz pisma. Bo wiesz – papier ma znaczenie.
Wezwanie do sądu a praca — jak to wygląda w praktyce?
Przepis ten nie podaje dokładnie, czy ma to być cały dzień pracy, czy część z dziennego wymiaru godzin. Jednak w praktyce stosuje się najczęściej udzielenie pracownikowi całego dnia wolnego od pracy. Wynika to stąd, że pracodawca musi za nieobecnego pracownika zorganizować zastępstwo, by zachować nieprzerwany cykl funkcjonowania zakładu.
Jeżeli rozprawa odbywa się w innej miejscowości, często na uczestnictwo, dojazd i ewentualny nocleg potrzeba więcej niż jeden dzień. Czas ten jest traktowany jako usprawiedliwiona nieobecność.
Stawiennictwo do sądu a dzień wolny
Wezwanie do sądu wysyłane jest ze znacznym wyprzedzeniem. Aby otrzymać zwolnienie na rozprawę, należy okazać przełożonemu dokument uzasadniający planowaną nieobecność. Jest to imienne zawiadomienie wystawione przez sąd, z uwzględnieniem tytułu wezwania, oraz miejsca, daty i godziny rozprawy. Tym samym pracownik zgłasza wniosek o udzielenie mu dnia wolnego. Pracodawca musi wyrazić zgodę na zwolnienie umożliwiające udział w rozprawie i dojazd pracownika do sądu.
Procesy trwają często przez długie miesiące. Administracja sądowa wysyła obligatoryjnie wezwanie na pierwszą rozprawę. Później strony dowiadują się o następnej poprzez ustną informację po kolejnym spotkaniu. W takich sytuacjach pracownik winien zwrócić się do sądu o każdorazowe przesłanie mu pisemnego wezwania. Bez tego nie zostanie mu udzielone zwolnienie na rozprawę. Problem ten dotyczy głównie stron sporu lub ich pełnomocników. Świadkowie wzywani są na rozprawę sądową zazwyczaj jednorazowo.
Wezwanie do sądu a praca — nie ma znaczenia praca
Dzień wolny przysługuje pracownikowi bez względu na to, czy dostał wezwanie do sądu jako powód, pozwany, czy świadek. W każdym z tych przypadków stawiennictwo do sądu jest obowiązkowe. Osoba może nie uczestniczyć w rozprawie jedynie wtedy, gdy usprawiedliwi swoją nieobecność poważną chorobą potwierdzoną zaświadczeniem lekarskim, pobytem w szpitalu albo innymi szczególnie ważnymi okolicznościami. Każdorazowo sąd ocenia indywidualnie, czy określona przyczyna obiektywnie uniemożliwiła przybycie danej osoby na rozprawę.
Umowy zlecenie, czyli jak to wygląda poza etatem
A teraz coś dla freelancerów, zleceniobiorców i „dziełowców” – czyli tych, którzy nie mają klasycznej umowy o pracę. No właśnie – nie mają Kodeksu pracy na plecach, więc… są trochę w innej bajce.
Jeśli masz umowę zlecenie lub umowę o dzieło, to przepisy o zwolnieniach z pracy Cię nie obejmują. Sorry, taki mamy klimat prawny. Ale nie znaczy to, że nie możesz nic zrobić. Wręcz przeciwnie – pogadaj z klientem, daj znać, że masz „sprawę sądową” (brzmi poważnie, nie?). Ustalcie nowy termin albo przesunięcie zlecenia.
A jeśli dopiero podpisujesz umowę – pomyśl o klauzuli, która pozwoli Ci legalnie przesunąć termin wykonania zadania w razie takich „publicznych obowiązków”. Bo życie pisze różne scenariusze – czasem z paragrafami w tle.
Dlaczego udział w rozprawie jest ważny?

Źródło: Pexels.com
Toczący się proces wymaga obecności stron lub ich pełnomocników oraz wszystkich świadków na posiedzeniach jawnych. Zapewnia to płynną pracę sądu.
Strony
Nieobecność którejś ze stron może skutkować odroczeniem rozprawy, co opóźnia doprowadzenia procesu do finału. Jest to także niekorzystne dla tego uczestnika sporu, który nie pojawił się na rozprawie. Sąd może wydać zaocznie wyrok, który nie będzie dla niego satysfakcjonujący.
Kodeks postępowania cywilnego daje możliwość przeprowadzenia sprawy pod nieobecność strony. Jednak każda ze stron musi uprzednio zaznaczyć w piśmie procesowym, że żąda przeprowadzenia rozprawy w jej nieobecności. Jest to dobre rozwiązanie dla osób przebywających na stałe za granicą, w podeszłym wieku lub przewlekle chorych.
Świadkowie
Bez względu na rodzaj postępowania procesowego, udział w rozprawie wezwanego świadka jest zawsze obligatoryjny. W razie nieobecności nieusprawiedliwionej, sąd może nałożyć na świadka grzywnę albo karę porządkową. W przypadku ponownego nie stawienia się świadka sąd nakłada kolejną grzywnę lub zarządza doprowadzenie przymusowe.
Wezwanie do sądu a praca
Pracownik otrzymuje wynagrodzenie za efektywnie spożytkowane godziny. W czasie nieobecności nie wykonuje swoich zadań, więc nie otrzymuje za ten czas zapłaty. Jest to zgodne z przepisem stanowiącym, że za czas wykorzystany na stawiennictwo do sądu pracownik nie ma prawa do wynagrodzenia. Zatem zwolnienie na rozprawę jest formą jednodniowego urlopu bezpłatnego.
Jak odzyskać utracone wynagrodzenie?
Po rozprawie pracownik zgłasza się do sekretariatu sądu po pisemne potwierdzenie jego udziału. Na tej podstawie może starać się o zwrot od sądu niewypłaconego wynagrodzenia i kosztów dojazdu. Wynika to z Ustawy o kosztach sądowych w sprawach cywilnych.
Nie można ubiegać się o zwrot wynagrodzenia od pracodawcy, a jedynie od organu, który wydał nakaz stawiennictwa. Jeśli zaś pracodawca nie potrącił z wynagrodzenia za wolny dzień z pensji, nie można już ubiegać się o rekompensatę od sądu.
W jaki sposób wylicza się tę kwotę?
Osoba korzystająca z dnia wolnego w celu stawienia się na rozprawę sądową pobiera od pracodawcy zaświadczenie, określające wysokość utraconego wynagrodzenia. Osobie zatrudnionej na podstawie umowy o pracę oblicza się to na zasadzie ustalania ekwiwalentu pieniężnego za niewykorzystany urlop wypoczynkowy. Pozostałe koszty muszą być udokumentowane biletami kolejowymi lub rachunkami za hotel. Uzyskanie zwrotu kosztów podróży jest możliwe pod warunkiem złożenia stosownego wniosku do 3 dni po rozprawie.
Kto ponosi te koszty?
Świadkowie mogą też korzystać ze zwrotu kosztów od osoby, przez którą zostali wskazani w piśmie procesowym, a następnie powołani przez sąd. Dotyczy to głównie świadków obrony w procesach cywilnych lub karnych. Jednak co do zasady, koszty stawiennictwa świadków ponosi strona, która przegrała proces. Sąd może zwolnić z tych opłat, gdy zobowiązany znajduje się w szczególnie trudnej sytuacji materialnej.
Komu przysługuje dzień wolny na stawiennictwo do sądu?
Ustawodawca nie wprowadził ograniczeń odnośnie do zasad przyznawania dnia wolnego od pracy dla osób zatrudnionych na podstawie umów. Przysługuje to każdemu, kto przedstawi pisemne wezwanie do sądu. Trudno znaleźć w przepisach, czy te uprawnienia są w jakiś sposób limitowane co do ilości dni. Wyjątkiem są biegli sądowi, którzy mogą wykorzystać jedynie 6 dni w roku. Dostają oni jednak osobne honorarium za wykonywanie zadań z tytułu pełnionej funkcji. Niezależnie od tego, mogą ubiegać się od sądu zwrotu wynagrodzenia utraconego na skutek nieobecności w pracy.
Warunkiem, aby otrzymać dzień wolny jest dostarczenie przełożonemu otrzymanego wezwania osobiście, pocztą lub przez osobę trzecią. Niezależnie od tego, nawet nie ubiegając się o zwrot kosztów, warto przedłożyć pracodawcy zaświadczenie z sekretariatu sądu potwierdzające obecność na rozprawie.
Czy pracodawca może odmówić zgody na dzień wolny?
Pracodawca nie ma wpływu na terminy i częstotliwość wezwań. Jednak zawsze nieobecność pracownika w mniejszym lub większym stopniu dezorganizuje działanie firmy. Wiąże się to z organizowaniem zastępstwa, zmianą planu realizacji zadań lub przestojem linii produkcyjnej w przedsiębiorstwie o niewielkiej liczbie zatrudnionych. Zatem zwalnianie członków załogi z pracy nawet na jeden dzień nie leży w interesie pracodawcy. Jest to szczególnie dotkliwe, gdy do jednej rozprawy, a co za tm idzie w tym samym terminie, na przykład do sądu pracy wezwanych jest kilku pracowników jednocześnie. Z tych powodów ustawowe przepisy zwalniają pracodawcę z wypłacania wynagrodzenia nieobecnym pracownikom. Środki te może przeznaczyć na zapłacenie zastępcom.
W żadnym wypadku pracodawca nie może odmówić pracownikowi umożliwienia udziału w rozprawie sądowej. W praktyce jednak występują sytuacje, gdy ze względów organizacyjnych może oczekiwać od pracownika, że po odbyciu rozprawy powróci on jeszcze w tym samym dniu do swoich zajęć. Oczywiście z uwzględnieniem czasu niezbędnego na przejazd w obie strony.
Jak interpretować przepisy?
Paragraf 6. rozporządzenia MPiPS stanowi: „Pracodawca jest obowiązany zwolnić pracownika od pracy na czas niezbędny do stawienia się na wezwanie organu administracji rządowej lub samorządu terytorialnego, sądu, prokuratury, policji albo organu prowadzącego postępowanie w sprawach o wykroczenia.”
Nie wynika z tego wprost, że pracownikowi przysługuje cały dzień wolny. Czas niezbędny na udział w rozprawie nie zawsze obejmuje całą dniówkę. Może to być uzasadnieniem pewnego stopnia dowolności w interpretowaniu tego przepisu. Dlatego na pytanie, czy na stawiennictwo w sądzie przysługuje dzień wolny nie można dać jednoznacznej odpowiedzi.
Jak nie dostałeś pensji, to sąd musi sięgnąć do kieszeni
To teraz hit, którego wiele osób nie zna: jeśli szef nie zapłaci Ci za dzień sądowy, to możesz… odzyskać te pieniądze od sądu. Tak! Brzmi dziwnie, ale jest w pełni legalne i wynika z art. 85–88 Ustawy o kosztach sądowych w sprawach cywilnych.
Co możesz odzyskać? Sprawdź tę listę:
- utracone wynagrodzenie lub dochód,
- koszty podróży (czyli bilety, paliwo, może Uber – jeśli nie przesadzisz),
- koszty noclegu (jeśli serio musiałeś spać w innym mieście – nie, że zostałeś u cioci).
Ale uwaga – sąd nie przelewa tego automatycznie jak zwrot z Allegro. Musisz się o to upomnieć i złożyć wniosek – najlepiej w ciągu 3 dni od rozprawy. Załączasz zaświadczenie od pracodawcy o utraconym wynagrodzeniu, rachunki, bilety – wszystko, co udowodni, że nie wziąłeś wolnego na plażę, tylko działałeś w słusznej sprawie.
Jest jedno „ale” – jeśli szef i tak Ci zapłacił za ten dzień (bo np. macie elastyczne zasady albo jesteś jego ulubieńcem), to sąd nic nie wypłaci. Nie można brać dwa razy za ten sam dzień. To nie bonus, tylko rekompensata.
Szukałam odpowiedzi na to pytanie 🙂 Mam w przyszłym miesiącu rozprawę i muszę się na niej stawić w roli świadka. Teraz już wiem, jak podejść do tematu!