Masz głowę pełną pomysłów, czujesz wiatr we włosach (choćby tylko z wentylatora), a w kącie stoją rolki, które błagają o przejażdżkę? Świetnie! Ale zanim odpalisz swój pierwszy e-sklep czy biznes rolkowy marzeń, lepiej zobacz, na jakich zakrętach wyłożyli się inni. Bo pasja to jedno, a biznes? To już jazda po torze przeszkód.
Gdy pasja zderza się z rzeczywistością
Znasz to? Wczoraj projektowałeś logo z AI, dziś wklejasz je na Instagrama i masz wrażenie, że świat czeka tylko na Ciebie. A tu nagle: „Dzień dobry, chcę zwrócić towar,nie było regulaminu”. I nagle zamiast rozwijać firmę, szukasz w Google hasła: „czy klient ma rację, jeśli nie miałem regulaminu?”. Spoiler: ma.
Biznes jest trochę jak jazda na rolkach po bruku, lepiej mieć kask i plan awaryjny, zanim przyspieszysz.
Brak regulaminu sklepu – czyli jak strzelić sobie w rolkę
Wyobraź sobie: otwierasz butik z koszulkami „Roll Hard or Go Home”, wszystko piękni, aż klient pyta o zasady zwrotu. A Ty… masz tylko grafikę z kotem w okularach przeciwsłonecznych. Regulamin? „No przecież wszyscy wiedzą, że nie przyjmuję zwrotów…” – serio?
Bez regulaminu jesteś jak zawodnik bez ochraniaczy, niby jedziesz, ale pierwszy upadek boli bardziej niż trzeba.
Co powinno się tam znaleźć? Lista obowiązkowa:
- jasne zasady zwrotów i reklamacji (żadnych „na czuja”),
- pełne dane firmy, nikt nie ufa duchowi internetowemu,
- polityka prywatności , zwłaszcza po RODO,
- czas realizacji zamówienia (nie „kiedy mi się przypomni”),
- obowiązki kupującego i sprzedającego, spisz to jak u notariusza, ale przystępnie.
I nie, darmowy generator regulaminów nie zawsze ogarnia temat. Lepiej zainwestować w prawnika niż później w nerwosol.
Zły klient docelowy – czyli jak próbować sprzedać rolki rekinowi
Znajomy robił kursy jazdy „dla każdego”. Ale serio – dla każdego? Dziecko, babcia, miłośnik downhillów i student z hulajnogą w tle? Każdy z nich ma inną historię, inne potrzeby… i zupełnie inne kolana.
Im lepiej wiesz, do kogo mówisz, tym mniej krzyczysz w próżnię.
Jak wycelować w klienta marzeń (nie snu)?
- Zastanów się: kto naprawdę skorzysta z Twojego produktu?
- Wymyśl personę – daj jej imię, pasję, styl życia. Może nosi bluzę z flamingiem?
- Sprawdź, co działa – posty, które zbierają serduszka, mają znaczenie.
Nie bój się zawężać. Niszowy produkt dla konkretnej osoby = mniej hejtu, więcej hajsu.
Za drogi branding – logo za 5 stów, a klientów brak
Znam historię, logo za 3000 zł, identyfikacja wizualna jak z reklamy luksusowego SPA. Tylko że po miesiącu nie było pieniędzy na reklamę. A logo, cóż… nie umie robić sprzedaży.
Nie potrzebujesz marmuru i złotych liter, potrzebujesz czegoś, co mówi: „Tu są ludzie, którzy wiedzą, jak się bawić na rolkach i rozumieją Twój styl życia”.
Gdzie warto przyciąć koszty?
- Opakowania – prostota działa. Papier kraftowy też robi robotę.
- Stockowe zdjęcia – serio, nie musisz kupować „rolkarza na tle fiordu”.
Zainwestuj w: dobrą stronę, miły kontakt z klientem i autentyczność. Bo sztuczność sprzeda się tylko raz, jeśli w ogóle.
Biznesplan – nie tylko dla nerdów z Excela
Anka chciała sprzedawać bluzy „Skate & Chill”. Miała styl, pomysł i konto na TikToku. Ale nie wiedziała, ile zarabia, co ją kosztuje, ani kiedy skończą się pieniądze. I tak – skończyły się szybciej niż serial o młodych przedsiębiorcach na Netfliksie.
Biznesplan to nie gruba księga. To raczej plan trasy na rolkową wyprawę.
Pięć prostych pytań:
- Co sprzedaję i komu?
- Jak do niego/niej trafię?
- Za ile to kupuję, a za ile sprzedaję?
- Ile muszę sprzedać, żeby nie zostać z długami?
- Co zrobię, jak coś się wysypie?
Spisz to na jednej kartce. Serio – to lepsze niż szukanie pomocy na forum w stylu „co robić, jak nie działa nic?”.
Finanse – czyli zanim kupisz 50 długopisów z logo… policz
Znam ludzi, którzy zanim sprzedali pierwszy produkt, już mieli wizytówki, roll-upy, a nawet notesy firmowe. A potem przychodzi ZUS i nagle: „Ej, a skąd wziąć 1600 zł na składki?”.
Zrób sobie finansowy fitness, zanim wystartujesz. Bez rozgrzewki możesz się nieźle spocić.
- Oblicz, ile kosztuje Twój miesiąc działalności.
- Kiedy zwróci się inwestycja?
- Masz bufor na 3, 6, 12 miesięcy? Jeśli nie – lepiej go mieć.
Brak SEO i marketingu – sklep widmo w Google
Masz super produkt. Ale bez fraz, meta tagów i bloga to tak, jakbyś sprzedawał rolki w piwnicy. Bez szyldu. W maseczce.
SEO nie gryzie. A może wyprowadzić Twój biznes na prostą, nawet jeśli robisz to z kuchni rodziców.
Jak zacząć?
- Używaj konkretnych fraz: „rolki dla kobiet po 30”, „lekcje jazdy na rolkach Warszawa”.
- Bloguj. Nawet jeśli myślisz, że nikt nie czyta – Google czyta.
- Dbaj o ALT-y, tytuły, nagłówki – roboty to kochają.
Checklista dla tych, co chcą się nie wywracać
Nie musisz być perfekcyjny. Ale lepiej mieć ochraniacze niż ich nie mieć – i płakać potem nad rozwalonym kolanem… albo kontem.
- Regulamin i polityka prywatności – to jak kask.
- Klient idealny – to jak dobrane rolki.
- Biznesplan – Twoja mapa.
- Branding – fajny, ale nie zjadający całego budżetu.
- SEO i marketing – żeby ktoś Cię w ogóle znalazł.
- Rezerwa finansowa – na gorszą pogodę (i gorszy miesiąc).
Błędy to nie koniec świata. Każdy z nas kiedyś wywalił się na chodniku – ważne, żeby wstać i jechać dalej. Z lepszym planem, lepszym budżetem i lepszym podejściem.
A jak już osiągniesz sukces? To zrób rundkę honorową na rolkach i powiedz sobie: „No, to był mój najlepszy upadek – bo nauczył mnie najwięcej”.
Brak komentarzy